ONZ - Irak: Strzelby brak? (aktl.)
Blix oświadczył jednak, że reżim Saddama Husajna nie rozliczył się z niektórych nielegalnych materiałów, jak gazy bojowe, które znaleziono podczas poprzednich inspekcji i nie wiadomo, co się z nimi stało oraz posiada rakiety o zasięgu przekraczającym limit dozwolony na mocy umów z ONZ.
Mówiąc o wspomnianych materiałach, szef UNMOVIC zaznaczył: "Nie należy wysnuwać z tego wniosku, że one istnieją, ale tej możliwości nie można wykluczyć. Jeżeli istnieją, powinny być przekazane (inspektorom) do zniszczenia. Jeśli nie istnieją, powinno się nam przedstawić wiarygodny tego dowód".
Jednocześnie jednak Blix polemizował z tezami USA przedstawionymi 5 lutego przez sekretarza stanu Colina Powella, że Bagdad w ogóle nie współpracuje z inspektorami, oszukuje ich i nie przejawia najmniejszego zamiaru wyzbycia się broni masowego rażenia.
Blix zwrócił uwagę, że inspektorzy zaczęli przeprowadzać wywiady z naukowcami irackimi bez udziału przedstawicieli irackich władz i że wywiady te "są przydatne". Odrzucił też zarzut Waszyngtonu, że reżim bagdadzki przed inspekcjami na pewno "oczyszcza" zawczasu podejrzane obiekty, na co mają wskazywać zdjęcia satelitarne amerykańskiego wywiadu.
"Zaobserwowane przewożenie amunicji i broni, o którym mówi się raporcie (Powella), mogło być równie dobrze rutynową działalnością, jak i ich wywożeniem w przewidywaniu inspekcji" - powiedział.
Po Bliksie swój raport przedstawił przewodniczący Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Mohamed El Baradei. Według niego, reżim w Bagdadzie najwyraźniej nie prowadzi żadnych prac nad produkcją broni nuklearnych.
El Baradei powiedział, że nie ma dowodów, by rury aluminiowe, które Irak zakupił za granicą, służyły do wzbogacania uranu, co sugerowałoby zamiar zbudowania bomb jądrowych. Reżim bagdadzki twierdzi, że rury mają być użyte do rakiet balistycznych.
Szef MAEA dodał jednak, że "kontynuuje się śledztwo" w tej sprawie. Oświadczył natomiast, że inne podejrzane substancje znalezione w Iraku - włókna węglowe - na pewno nie służą do przetwarzania uranu do produkcji broni atomowej.
Powiedział też, że jego inspektorzy przeprowadzili cztery "prywatne", tj. odbywające się bez obecności funkcjonariuszy reżimu, rozmowy z irackimi naukowcami nuklearnymi. Przyznał wszakże, że naukowcy "nagrywali te wywiady" - co zasadniczo podważa ich "prywatność".
El Baradei zapowiedział zwiększenie liczby swoich inspektorów, personelu kontrolującego granice Iaku i nasilenie skuteczności poszukiwań materiałów tzw. podwójnego zastosowania (czyli cywilnego i militarnego).
W sumie - jak zauważają obserwatorzy - szefowie obu komisji starali się podkreślić formalną, proceduralną współpracę Iraku z inspektorami, ale nie powiedzieli, czy ich zdaniem Bagdad ma zamiar ujawnić wszystkie niedozwolone bronie i się rozbroić, jak tego domagają się USA.
"Były to bardzo niekorzystne raporty dla administracji George'a W. Busha" - oceniła komentatorka telewizji MSNBC Andrea Mitchell.
Prezydent chce, by Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję stwierdzającą, że Irak "istotnie narusza" jej postanowienia przez zwodzenie inspektorów i ukrywanie broni. Taka rezolucja uzasadniałaby użycie siły przeciw Irakowi. Jednak raporty, zdaniem komentatorów, dostarczają raczej argumentów zwolennikom przedłużania inspekcji.
Rząd USA oświadczył, że raporty przedstawione w piątek Radzie Bezpieczeństwa przez szefów komisji inspekcyjnych w Iraku wskazują, że kraj ten nie współpracuje z inspektorami ONZ i nie zamierza się rozbroić.
"Nikt na świecie nie mógł się poczuć uspokojony po wysłuchaniu tych raportów, że Saddam Husajn pokazał inspektorom ONZ, że jest rozbrojony. Jest wprost przeciwnie" - powiedział rzecznik Białego Domu Ari Fleischer.
Dodał, że raport szefa inspektorów Hansa Bliksa "był bardzo dyplomatyczny, ale pokazał, że świat nie wierzy, że Husajn się rozbroił".
Fleischer zwrócił m.in. uwagę, że według raportu Bliksa, Bagdad posiada rakiety o zasięgu powyżej 150 km, których miał się pozbyć już na mocy rezolucji nr 687 z 1991 roku.
Podkreślił też, że Blix powiedział również, iż znalezienie gazów toksycznych, jak VX, i innych niedozwolonych substancji, "nie jest zadaniem inspektorów, tylko Irak ma obowiązek je (inspektorom) dostarczyć".
Fleischer oświadczył też, że raporty nie przekonały go do sensu dłuższego kontynuowania inspekcji. "Zważywszy, że Saddamowi Husajnowi zabrało ponad 12 lat żeby się rozbrajać, nie ulega kwestii, że siła osiągnęła by cel zachowania pokoju dużo szybciej, niż to, co obecnie czynimy" - powiedział.
Rzecznik zapewnił, że USA pragną, by Rada Bezpieczeństwa uchwaliła rezolucję, w której stwierdzono by, "że jeśli Irak nie podporządkuje się rezolucji nr 1441 (z grudnia ub.r.), która nakazuje mu pełne i natychmiastowe rozbrojenie, nastąpią poważne konsekwencje".
Te ostatnie słowa są dyplomatycznym eufemizmem na siłowe wymuszenie przestrzegania postanowień Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Wcześniej w podobnym duchu wypowiedział się w ONZ sekretarz stanu Colin Powell.
"Inspekcje nie mogą nas odwieść od centralnego problemu, jakim jest fakt, że Irak nie podporządkowuje się rezolucji 1441. Groźba użycia siły musi więc pozostać. Siła zawsze powinna być środkiem ostatecznym, ale musi być środkiem, do którego możemy się odwołać" - oświadczył szef dyplomacji.
Tymczasem rząd USA oświadczył, że raporty przedstawione Radzie Bezpieczeństwa przez szefów komisji inspekcyjnych w Iraku wskazują, że kraj ten nie współpracuje z inspektorami ONZ i nie zamierza się rozbroić.
"Nikt na świecie nie mógł się poczuć uspokojony po wysłuchaniu tych raportów, że Saddam Husajn pokazał inspektorom ONZ, że jest rozbrojony. Jest wprost przeciwnie" - powiedział rzecznik Białego Domu Ari Fleischer.
Dodał, że raport szefa inspektorów Hansa Bliksa "był bardzo dyplomatyczny, ale pokazał, że świat nie wierzy, że Husajn się rozbroił".
Fleischer zwrócił m.in. uwagę, że według raportu Bliksa, Bagdad posiada rakiety o zasięgu powyżej 150 km, których miał się pozbyć już na mocy rezolucji nr 687 z 1991 roku.
Podkreślił też, że Blix powiedział również, iż znalezienie gazów toksycznych, jak VX, i innych niedozwolonych substancji, "nie jest zadaniem inspektorów, tylko Irak ma obowiązek je (inspektorom) dostarczyć".
Fleischer oświadczył też, że raporty nie przekonały go do sensu dłuższego kontynuowania inspekcji. "Zważywszy, że Saddamowi Husajnowi zabrało ponad 12 lat żeby się rozbrajać, nie ulega kwestii, że siła osiągnęła by cel zachowania pokoju dużo szybciej, niż to, co obecnie czynimy" - powiedział.
Rzecznik zapewnił, że USA pragną, by Rada Bezpieczeństwa uchwaliła rezolucję, w której stwierdzono by, "że jeśli Irak nie podporządkuje się rezolucji nr 1441 (z grudnia ub.r.), która nakazuje mu pełne i natychmiastowe rozbrojenie, nastąpią poważne konsekwencje".
Te ostatnie słowa są dyplomatycznym eufemizmem na siłowe wymuszenie przestrzegania postanowień Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Wcześniej w podobnym duchu wypowiedział się w ONZ sekretarz stanu Colin Powell.
"Inspekcje nie mogą nas odwieść od centralnego problemu, jakim jest fakt, że Irak nie podporządkowuje się rezolucji 1441. Groźba użycia siły musi więc pozostać. Siła zawsze powinna być środkiem ostatecznym, ale musi być środkiem, do którego możemy się odwołać" - oświadczył szef dyplomacji.
O innych reakcjach na raport Bliksa czytaj: Może być wojna nawet bez ONZ
sg, pap